Wojenna zawierucha na Ukrainie zmieniła nie tylko los wielu ludzi, ale także zwierząt.

Pierwszysm transportem, w marcu tego roku przyjechała do nas Umka. Stareńka, chudziutka koteczka, z guzami i chorą trzustką. Ta ostoja godności i łagodności kociej, od razu skradła nasze serce. Jednak ze względu na wiek i schorzenia myśleliśmy, że to u nas, na kociarni przyjdzie jej dożyć kresu swoich dni. Jakie było nasze szczęście, gdy pojawił się dla staruszki dom tymczasowy.

Niestety dzisiaj historia ukraińskiej koteczki, emigrantki wojennej dobiegła końca. Umka usnęła na zawsze

Wiemy, że do końca była zaopiekowana i kochana. Umarła w domu, nie na ulicy pod bombami.

Pani Lidko, bardzo dziękujemy za dom, za serce, za opiekę, za wszystko…